mona65 mona65
562
BLOG

Ludzki dramat w środku EUROpy

mona65 mona65 Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Sobotni poranek, przedpołudnie raczej. Słońce, wokół pełno uśmiechniętych, zabieganych ludzi. Pomykam i ja. Korzystam z wolnej soboty i wędruje przez miasto, które oglądam najczęściej z okien tramwaju rano i wieczorem, gdy podróżuję pomiędzy domem i pracą. Wędruję i uśmiecham się do przechodniów, do siebie, do pana, który siedzi  na wózku inwalidzkim. Nie ma nóg, ale ma ręce, więc gra na harmoszce. Obok pudełko i kartka, że prosi o wsparcie, czy coś takiego, nie doczytałam.

Pomyślałam sobie, ze ten człowiek ma cholernie trudno w życiu, ciężki kawałek losu mu przypadł w udziale, a pomimo to nadal się uśmiecha i przygrywa na starej harmoszce. Obeszłam Kleparz, obejrzałam barwne warzywka i jeszcze barwniejsze sukienki, powąchałam kwiaty w wiaderkach, pouśmiechałam się do Pan sprzedających i dwojga niemieckich turystów, którzy pytali jak dojechać na Plac Bohaterów Getta. Nagle słyszę krzyk,! Głośny i jakieś takie dziwne wycie. Rozglądam się w poszukiwaniu źródła tego rozdzierającego krzyku, coś się komuś stało, może wypadek…

Nieeee, nie wypadek. To nasza dzielna straż miejska walczy z panem na wózku inwalidzkim. Dzielne chłopaki! Szarpią człowiekiem, koszula zadarta, nagie, wychudzone ciało, ręce podniesione i zawodzenie. Charczące, bo pan, który stoi z tyłu zwyczajni przydusza szarpiącego się inwalidę. Dwóch innych brutalnie wykręca mu ręce. Harmoszka leży obok, na chodniku. Przewrócone pudełko i parę złotówek błyszczy w słońcu. Podbiegam do funkcjonariuszy, pytam co się dzieje. Dowiedziałam się że żebrał, a żebranie jest zabronione. Poza tym jest pijany (nie wiem, może i był, ale nie rzucało się to w oczy, spokojnie siedział z boku i grał). Próbowałam chwycić za rękę pana strażnika, który szarpał charczącego inwalidę za szyję, ale jego kolega był szybszy i złapał mnie. Dołączyła do nas jeszcze jakaś kobieta , również zbulwersowana tym co się dzieje. Wtedy nadjechała policja. Nie wiem czy zadzwonił ktoś z przechodniów, czy sami strażnicy miejscy wezwali posiłki. Pan przestał szarpać człowieka na wózku, w kilku słowach przedstawił sytuację policji:” żebrze, pijany, chcieliśmy go przewieźć na izbę, ale się s…syn wyrywa.”Strażnicy przestali szarpać człowieka na wózku, który ukrył twarz w dłoniach i zwyczajnie płakał.  Pan policjant poprosił mnie o dokumenty, pouczył mnie, że panowie strażnicy wykonują swoje obowiązki, żebractwo jest wykroczeniem i jako takie podlega karze, podobnie jak utrudnianie czynności służbowych funkcjonariuszom na służbie. Powiedziałam, że gdzieś to mam, to mnie postraszył grzywną i sprawą w sądzie grodzkim, czy coś takiego. Niestety w ferworze, zamieszaniu, stresie nie przyszły mi do głowy słowa, które powiedziałabym teraz panom funkcjonariuszom. Zwłaszcza jedno zdanie! Swołocz won od człowieka! Wtedy sprawę bym miała pewną, ale warto by było!

Żebractwo jest może i zakazane i rzeczywiście nienajlepiej się prezentujemy jak kraj, jeśli na ulicach SA żebracy. ALE KTO POWINIEN SIĘ WSTYDZIĆ?! Ten człowiek, który w najlepszym wypadku ma 500 złotych renty, a być może i tego nie? Ten człowiek, który ciężko pracował budując ten kraj ze zniszczeń wojennych, a teraz dogorywający za głodową emeryturę? To dziecko, które zamiast bawić się z innymi dzieciakami na placu zabaw, żebrze o parę groszy??? Czy to nie przypadkiem państwo, jego rząd, jego urzędnicy powinni płonąć ze wstydu??? Otóż państwo aż tak się wstydzi tych żebraków, że siłą usuwa ich z placów i ulic. Trzech rosłych mężczyzn znęca się nad inwalidą! To jest dopiero wstyd! Przed zagranicznymi turystami również, ale przede wszystkim przed lustrem Panowie!

mona65
O mnie mona65

myśląca, pogodna, spokojna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości