mona65 mona65
1830
BLOG

O czym do mnie bełkoczesz Europo?

mona65 mona65 Rozmaitości Obserwuj notkę 74

O czym do mnie bełkoczesz Europo?

Europeizacja nam nie służy. Nam ludziom. Tym przeciętnym. Jak ja i pewno Ty. Sama głosowałam za wejściem Polski do Europy. Zawsze myślałam, że my w tej Europie byliśmy to i nadal tak ma być. Oczywiste. Nie bardzo widziałam wtedy alternatywę zresztą, niemniej nie o takiej Europie myślałam.  Europejskość kojarzyłam naiwnie z potęgą Karola Wielkiego i włoskiego malarstwa. Europa jawiła mi się jako silny, prawem i historią stojący, stabilny, stary i godny szacunku olbrzym, chroniący swoich obywateli.. Okazała się golemem. Olbrzymem na glinianych nogach. Niezdolnym do obrony, walki, działania. Słaniający się na tych nogach twór, przygwożdżony milionami ton papierów, targany za przyciasny kaftanik (być może jest to już kaftan bezpieczeństwa, który jak wiadomo charakteryzuje się tym, ze uniemożliwia wszelki ruch – zarówno de- jak i o – ofensywny), kto silniejszy więcej urwie. Dzisiejsza Europa jawi się jako bełkocący stwór, jego mowa zagmatwana i udziwniona, niejasna i nieprecyzyjna, ułatwia niedokładność w redagowaniu dokumentów, co z kolei stwarza pole do szerokiej manipulacji podczas interpretacji. Słowa, które przetaczają się przez nasze uszy, umysły a w końcu usta są równie relatywne jak moralność. Walka o prawo do aborcji ma się nijak do walki o prawa dziecka do godnego życia. „Godne życie „ kolejny frazes – wykładnik biedy według europejskich Standardów, to niemożność kupienia pralki automatycznej, kolorowego telewizora i czegoś tam jeszcze. A jak w takim razie określa się standard życia, kiedy nie ma na buty, na węgiel, na opłaty za mieszkanie, wodę…  Być może jest telewizor i pralka, ale nie ma za co żyć? To co? Pralkę sprzedać? Czy może stary, ledwie zipiący telewizor. Wielce prawdopodobne, że tego bogacza było stać na zakup tej pralki po zaciągnięciu kredytu, którego nie jest teraz w stanie spłacić, bo już mu na proszek do tej pralki nie wystarczy. Jak myślisz Europo? Dużo jest takich bogatych europejczyków? W moim kraju dużo. Za dużo, żeby można było powiedzieć „margines” i wzruszyć ramionami. O tych standardach mówił ważny Pan ekonomista w radiu. Inny ważny Pan, Pan prezydent Krakowa konkretnie, w tymże samym radiu powiedział, że krakowianie palą śmieciami i zanieczyszczają środowisko, w związku z tym, na ulice wyruszą patrole straży miejskiej i będą pobierać próbki popiołu i oddawać do badania. Super, powietrze będzie czyściejsze, cóż za brak odpowiedzialności takie palenie byle czym… i wtedy zadzwonił do radia pierwszy słuchacz. Powiedział, że jeśli chodzi o środowisko to pan prezydent ma rację ale skąd on sam ma wziąć na węgiel? Emerytury ma 1200 zł, po 42 latach pracy, żona ma 678 złotych renty, za wodę, ścieki, prąd, gaz i leki płacą około 1200 złotych, domek nieocieplony mają bo ich nie stać, to i węgla dużo idzie. Jak przymroziło – węgla i na węgiel zabrakło. Może by pan prezydent te pieniądze co pójdą na ekspertyzy i patrole przeznaczył na zakup węgla dla najuboższych? Dobre i co. Takich telefonów było mnóstwo. O wiele za dużo, żeby powiedzieć margines.

Europejska „precyzja” wysławiania powoduje, że przeciętny, inteligentny Polak nie jest w stanie zrozumieć o co chodzi w dokumentach europejskich i wciskają nam kit z waflem . Z tym, że kitu jakby więcej. Światowy dokument ACTA to tylko spektakularny przykład. Europa ma swoje precyzyjne wytyczne. Wymiana sprzętu na placach zabaw – kolejne europejskie cudeńko legislacyjne. Huśtawki maja być plastikowe i na łańcuchach. No super! Ale jednak nie do końca. Za ciężkie pieniądze likwiduje się stare, ale dobre, porządne huśtawki i zjeżdżalnie i wymienia się na hurra europejskie. Miękkie łańcuchy powodują regularne spadanie dzieci z hu stawek, najczęściej na tył głowy, ponieważ jak jeden zunifikowany mąż, huśtawki nie maja oparcia. Kawałek plastikowej, lekkiej deseczki, zawieszonej na łańcuchach. Jestem opiekunką dziecięcą i bywam na placach zabaw często. Widzę co się dzieje i jak klną na owe cudownie bezpieczne huśtawki nianie, babcie i mamy. Dzieci nie klną tylko płaczą po upadku, czasem lądują na izbie przyjęć… za często, żeby powiedzieć margines…

Izba Przyjęć, a właściwie SOR, Szpitalny Oddział Ratunkowy. Inne wymagania, a jakże,  europejskie. Pierwsze rzucają się w oczy nowe tablice. Nowy szyld, nowe pieczątki, nowe identyfikatory. No pięknie jest. A potem jakby mniej. Stosy papierów, które lekarz musi wypełnić  przy każdym pacjencie, nie mówiąc już o kontroli rodzaju ubezpieczenia i określeniu wysokości refundacji leku. 3 minuty dla pacjenta, kwadransik dla komputera. Za dużo, żeby… Kłótnia regularna z panią doktor z jakiegoś oddziału o miejsce dla pacjenta wymagającego hospitalizacji. Pani powinna leżeć ale nie mamy na razie łóżka, może za chwilkę cos się zwolni, może pani poczeka tutaj na krześle”

Pacjentka z migreną (to ja), z zażenowaniem wymiotująca z częstotliwością 5 razy na godzinę nawet bez parawanu (wyrazy współczucia dla współpacjentów), pani z garbem, której nie można zrobić badania, bo stojący rentgen nie działa a leżący jest nieprzydatny w tym wypadku, wystraszona staruszka , która nie bardzo potrafi odpowiedzieć na natarczywe pytania coraz bardziej wkurzonej pani, pożal się Boże, doktor, starszy pan, który od 20 minut prosi o podprowadzenie do ubikacji albo chociaż odpięcie od kroplówki. Za dużo, żeby powiedzieć margines…. Gdzie Twoje precyzyjne przepisy Europo? Ano tam gdzie można wyciągnąć kasę. Nie dziecko na placu zabaw, nie żyjący w nędzy obywatel kraju członkowskiego, nie pacjent ale biznes, biznes, biznes!!! Byle pieniądz sie kręcił, wirował, pracował. A humanizm? A człowiek?

A tego w europejskim słowniku już nie ma. Jest konsument, element, standaryzacja, dedykowanie, utylizacja… tylko nas już tam nie ma….

mona65
O mnie mona65

myśląca, pogodna, spokojna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości